piątek, 26 lipca 2013

Kartka 10

Znów mam huśtawkę nastrojów. W sumie nie mogę ustalić, co jest jej powodem, nie mniej jednak dzisiaj bardziej pesymistycznie.

Stwierdzam, że to moja pierwsza przygnębiająca notka. Aż dziw, że tak późno ją piszę, no ale nieważne. Lepsze to niż znów użalać się B. nad własną beznadziejnością. 

Pogrążyłam się w refleksjach nad swoim życiem, które na chwilę obecną odbieram jako beznadziejne i bez większych przewidywań na zmianę. Zastanawiałam się w sumie, czemu ludzie są jacy są. Czemu czasem bywamy źli? Czemu widząc, często w swoim najbliższym otoczeniu błędy innych ludzi i tak sami znów od nowa popełniamy te same, wiedząc ile mogą uczynić krzywdy. Obserwując to wszystko, czuję, że jakoś tak sama, mimo wszystko i nieważne jak bym się starała, chyba nie mogę przezwyciężyć jakiegoś utartego, walniętego schematu i krążę w kółko nieuchronnie zbliżając się do niego.

Czasami dotykają mnie takie myśli i wtedy podupadam nieco na duchu. W obecnym świecie ciężko jest zachować optymizm, pogodę ducha, wiarę w ludzi i nadzieję, że będzie lepiej, kiedy z każdym razem coraz bardziej brutalnie spychana jestem na dno swojej wytrzymałości. Mam wrażenie, że upadam coraz niżej, podczas gdy dobre chwile wznoszą mnie coraz niżej. Odwrotnie do cyklu koniunkturalnego, moje życie przypomina raczej taką ujemnie nachyloną sinusoidę.

Czasem... naprawdę ciężko jest dorastać.