piątek, 13 września 2013

Kartka 11

Na początku podziękowania dla Onee-san i siostrzenicy.

Zaczynam myśleć, że miejsce moich studiów przynosi mi monstrualnego pecha, bo co bym nie robiła ostatnio ciągle wracam stamtąd zdołowana. No może nie licząc Zlotu. Dwa dni temu ta sama grupa ludzi, co ostatnio znów pozwoliła mi poczuć się jak ostatnia kretynka. Cóż, każdego boli nagłe poczucie się jak doczepka bądź osoba od czarnej roboty. Pewnie... Najłatwiej zgłosić się o pomoc z projektem albo do sprzątania, ale w gruncie rzeczy ciężko traktować taką osobę jak równą sobie. Może nie jestem specjalnie wylewna i otwarta, ale na swój sposób otworzyłam się przed tymi osobami. Przepraszam, że nie okazuję swojego przywiązania w bardziej fizyczny sposób, ale taka jestem. Myślę, że po roku można w jakiś sposób zrozumieć drugą osobę albo przynajmniej być z nią szczerą. Szkoda, że nigdy nie zależało Wam na mnie, w taki sposób, jaki mnie na Wam.
Byłam rozgoryczona i byłam wściekła. W jakiś sposób, nie potrafiłam do końca pogodzić się tym, co mi radzono. Ale w ostateczności, w jakiś sposób się przemogłam. Może nie wszystkie rady były dla mnie, ale postanowiłam w bardziej otwarty sposób mówić o sobie i swoich uczuciach. Długo wstrzymywałam się z tą notką. Mogłam napisać ją wczoraj, ale chyba nie chciałam się do końca przyznać. Może się oszukiwałam, że było/jest inaczej? Ale w ostateczności doszłam do wniosku, że właśnie tak się czuję. I prawdę mówiąc za przeproszeniem gówno mnie obchodzi, czy ktoś to przeczyta czy nie.
Nie wiem, czy to dobry sposób na życie - w sensie bycie bardziej asertywną. Ale zaczynam mieć powoli dosyć i w sumie nie mam nic do stracenia na chwilę obecną.

Cóż... Szczerze powiedziawszy, to napisanie tego nawet mi pomogło :D.