piątek, 13 września 2013

Kartka 11

Na początku podziękowania dla Onee-san i siostrzenicy.

Zaczynam myśleć, że miejsce moich studiów przynosi mi monstrualnego pecha, bo co bym nie robiła ostatnio ciągle wracam stamtąd zdołowana. No może nie licząc Zlotu. Dwa dni temu ta sama grupa ludzi, co ostatnio znów pozwoliła mi poczuć się jak ostatnia kretynka. Cóż, każdego boli nagłe poczucie się jak doczepka bądź osoba od czarnej roboty. Pewnie... Najłatwiej zgłosić się o pomoc z projektem albo do sprzątania, ale w gruncie rzeczy ciężko traktować taką osobę jak równą sobie. Może nie jestem specjalnie wylewna i otwarta, ale na swój sposób otworzyłam się przed tymi osobami. Przepraszam, że nie okazuję swojego przywiązania w bardziej fizyczny sposób, ale taka jestem. Myślę, że po roku można w jakiś sposób zrozumieć drugą osobę albo przynajmniej być z nią szczerą. Szkoda, że nigdy nie zależało Wam na mnie, w taki sposób, jaki mnie na Wam.
Byłam rozgoryczona i byłam wściekła. W jakiś sposób, nie potrafiłam do końca pogodzić się tym, co mi radzono. Ale w ostateczności, w jakiś sposób się przemogłam. Może nie wszystkie rady były dla mnie, ale postanowiłam w bardziej otwarty sposób mówić o sobie i swoich uczuciach. Długo wstrzymywałam się z tą notką. Mogłam napisać ją wczoraj, ale chyba nie chciałam się do końca przyznać. Może się oszukiwałam, że było/jest inaczej? Ale w ostateczności doszłam do wniosku, że właśnie tak się czuję. I prawdę mówiąc za przeproszeniem gówno mnie obchodzi, czy ktoś to przeczyta czy nie.
Nie wiem, czy to dobry sposób na życie - w sensie bycie bardziej asertywną. Ale zaczynam mieć powoli dosyć i w sumie nie mam nic do stracenia na chwilę obecną.

Cóż... Szczerze powiedziawszy, to napisanie tego nawet mi pomogło :D.

piątek, 26 lipca 2013

Kartka 10

Znów mam huśtawkę nastrojów. W sumie nie mogę ustalić, co jest jej powodem, nie mniej jednak dzisiaj bardziej pesymistycznie.

Stwierdzam, że to moja pierwsza przygnębiająca notka. Aż dziw, że tak późno ją piszę, no ale nieważne. Lepsze to niż znów użalać się B. nad własną beznadziejnością. 

Pogrążyłam się w refleksjach nad swoim życiem, które na chwilę obecną odbieram jako beznadziejne i bez większych przewidywań na zmianę. Zastanawiałam się w sumie, czemu ludzie są jacy są. Czemu czasem bywamy źli? Czemu widząc, często w swoim najbliższym otoczeniu błędy innych ludzi i tak sami znów od nowa popełniamy te same, wiedząc ile mogą uczynić krzywdy. Obserwując to wszystko, czuję, że jakoś tak sama, mimo wszystko i nieważne jak bym się starała, chyba nie mogę przezwyciężyć jakiegoś utartego, walniętego schematu i krążę w kółko nieuchronnie zbliżając się do niego.

Czasami dotykają mnie takie myśli i wtedy podupadam nieco na duchu. W obecnym świecie ciężko jest zachować optymizm, pogodę ducha, wiarę w ludzi i nadzieję, że będzie lepiej, kiedy z każdym razem coraz bardziej brutalnie spychana jestem na dno swojej wytrzymałości. Mam wrażenie, że upadam coraz niżej, podczas gdy dobre chwile wznoszą mnie coraz niżej. Odwrotnie do cyklu koniunkturalnego, moje życie przypomina raczej taką ujemnie nachyloną sinusoidę.

Czasem... naprawdę ciężko jest dorastać.

środa, 19 czerwca 2013

Kartka 9

Przed chwilą polubiłam na fb fanpage - "Jest sesja, nic nie umiem, więc siedzę na Facebooku, by móc na to ponarzekać." Czy jakoś tak... (Swoją drogą, bardzo długa nazwa) W każdym razie, skoro na facebooku można, to czemu nie na blogu? I tak właśnie przypomniało mi się o tym, że w ogóle mam bloga.

Ostatnimi czasy nie mam na nic czasu, a pora jak ta, która wcześniej obfitowała jedynie w krótkie notki, teraz porą jak każda inna do uczenia. W zeszłym tygodniu przeszłam samą siebie 3 razy nie śpiąc do prawie czwartej nad ranem, a dzisiaj chyba będzie podobnie. Dobrze, że chociaż rano się wyspałam...
Pogoda do nauki też raczej też nie zachęca, a gdzie mowa o robieniu projektu ze statystyki? Nie żeby to, czego mam się uczyć na jutro, a właściwie dzisiaj było jakieś szalenie interesujące... Szkoda tylko, że Imoto-chan i B. nie pozwalają mi się w ogóle skupić. Kocham Was, ale przez Was nie przeczytałam mojej pierwszej w życiu ściągi nawet raz. Choć i tak wątpię, bym cokolwiek ściągnęła - za głupia na to jestem niestety.

Wczoraj pokłóciłam się z Fryderykiem, znanym także jako router. Przez prawie cały dzień nie miałyśmy we trzy neta w pokoju. Jest mi za to wielce wstyd T_T. Mam ochotę zapaść się pod ziemię.
Co więcej - jedną z najbardziej oburzonych osób był Buhaj... XD A to psikus :P

Gwoli rozmowy z B. naszło mnie parę przemyśleń więc o ksywkach słów kilka. A właściwie moich. Bardzo długo (zresztą nawet nie wiem, czy nadal) nie miałam ksywki. Raczej byłam na to za nudna, a pseudonimy internetowe (jak właśnie Unbelieveable, Kanra czy Hime), czy jakoś tak nietrafiona Tequila, raczej się na ksywkę nie zaliczają. W każdym razie, od dłuższego czasu, w związku z czym jestem w niemałym szoku utrzymuje się przy mnie jakoś tak ksywka bogini (@_@). Nie wiem, skąd ludzie biorą pomysły.
Tym bardziej nie wiem, jak można z Iron Maiden w liceum, ewoluować w Boginię Seksu na studiach, ale nie wnikam jakoś specjalnie...

Przedwczoraj znów zrobiłam coś ohydnego do jedzenia. Obrzydziło mi to kurczaka z sosem do potraw chińskich chyba do końca życia. Ja po prostu nie nadaję się do kuchni T_T.
Cóż za bezużyteczna dziewczyna...

Może chociaż wrócę do nauki propedeutyki... -.-

wtorek, 28 maja 2013

Kartka 8

Nawet w nocy, nie można mieć spokoju. W akademiku mogą mieszkać naprawdę dziwni ludzie... Niektórzy po prostu nie mogą się domyślić, że nie są mile widziani, szczególnie o tej porze... Irytujące... A ja mam na 8.00 zajęcia. Prawdę mówiąc, to już jakiś czas temu wyłączyłam się z rozmowy... Była fajna może przez pierwsze 10 minut. Ileż można gadać o pierdołach... Słucham Can-Cana, który zagłuszył całą resztę :) i robię statystykę :). Choć większości nie pojmuję -.-'. Nie sądziłam, że jest to aż tak trudne. Ale powoli, powoli wszystko. I tak miałam dzisiaj robić. Dzisiaj wieczorem, a nie w nocy XD, no ale mniejsza o to...

Chyba wracam do speciala dramy :). Oglądałam wcześniej po japońsku, a teraz zrobili napisy angielskie! I lepsza jakość *.*!

niedziela, 26 maja 2013

Kartka 7

Klękajcie narody! Unbe zrobiła jajecznicę. O ile jajecznicą można nazwać rozmemłane i usmażone 2 jajka z bazylią. Muszę rzec, że da się zjeść. Prawdę mówiąc, to mi nawet smakuje :) Doprawiłam je sobie jeszcze trochę - po raz pierwszy sama. Wyborne ^^. W przepisie na to pomogła mi E. Wstyd się przyznać, ale nawet nie wiedziałam, jak mam się zabrać do tego T_T.
Ale wracając do jajecznicy - jak już ją zjadłam, to poczułam się jednocześnie nawet najedzona i taka... lekka. Fajne uczucie *.*
Ostatnimi czasy - czyli tak od piątku - sporo czasu spędzam w kuchni. Ostatnie dwa dni pod rząd na obiad robiłam sobie naleśniki - z dżemorem truskawkowym ^^. Co więcej - na śniadanie robiłam sama zapiekanki z bułek, a na kolacje nawet mi się chciało ugotować parówki! Jestem w szoku. A dzisiaj - jajeczko. Nie ma co! Wprawiam się :)
To oczywiście żart i sarkazm...

A wszystko zaczęło się pewnego pięknego wtorkowego dnia, gdy wybrałam się z E i N do Ikei... Właśnie tak. Chodziłyśmy sobie po sklepie i oglądałyśmy takie... showroomy, a właściwie showmieszkania. No i w jednym z nich w łazience była waga. To co? Grupowe ważenie! Wchodzę na wagę, a tam... - SZOK!
Poczułam się jak paszczur i wieloryb... Naprawdę. Dopiero kilka godzin później, w autobusie powrotnym uświadomiłam sobie, że ważyłam się z torebką, która ważyła koło 3 czy 4 kilo. <facepalm>
Nie mniej jednak - jakoś tak... to chyba zostało gdzieś w moim mózgu, bo od tamtej pory nie jem ani fastfoodów ani nie piję coli. Z jednej strony, skoro już znalazłam strój (taaaaki kawaii, śliczny krój i pasuje, ale bardzo drogi -.-), to nie chciałabym schudnąć albo coś, by nie zrobił się za duży, a z drugiej czuję, jakbym nie mogła wrócić do starej diety (i podświadomie tak robię), mimo, że raczej trzymam jednakową wagę.
Dobrze, że chociaż nadal jem trochę słodyczy :)

W ogóle nie chce mi się brać do pracy z zarządzania! Mogłabym robić wszystko (nawet zaczęłam gotować - wyczyn), tylko nie to... Znając życie, zaraz może jeszcze nawet zacznę układać w półce...
Bo ja zawsze znajdę sobie coś do roboty. Ewentualnie kusi mnie pierwsza wersja japońskiej Itazury ^^. Albo dłuższa manga, którą zaczęłam dwa dni temu (choć ta mniej, bo zajrzałam na koniec i wiem, jak się skończy <watashi wa baka desu. -.-> Ostatecznie nawet praca domowa ze statystyki wydaje się bardziej pociągająca (chociaż tej już pierwszą połowę zrobiłam)

B. od środy zaczyna sesję, a ja w ten piątek co był, zaczęłam ćwiczenia, które czysto teoretycznie mieliśmy mieć od połowy semestru... Teraz tak gonimy, że jest mnóstwo roboty, a statystyka - nawet na komputerze, nawet w Excelu - jest dość trudnawa, więc, jako, że prawdopodobnie mam zajęcia w przyszły piątek (TAK TEN PO BOŻYM CIELE) to nawet nie będę mogła pojechać do domu T_T. Dopiero w piątek, po nich...
PARANOJA JAKAŚ!!!

Wczoraj było otwarcie sklepu stacjonarnego Yatta. Oczywiście, jakże mogłoby mnie zabraknąć. Wybrałam się tam z K, jako, że pracuje niedaleko (cóż za zbieg okoliczności!). Biedna K - to różowe, kawaii wypchane alpaki, cosplayerzy i mnóstwo moe w małym pomieszczonku (za małym) to chyba nie jej klimat.
Wracając do alpak - JAKIE ONE BYŁY CUDOWNE!!! TAKIE... TAKIE... UROCZE! Z SZALICZKAMI I NAUSZNIKAMI, ALBO WIANUSZKAMI, W KAPELUSIKACH, BIAŁE, RÓŻOWE...
Tylko czemu duża kosztowała 200 zł? T_T Niestety... Dla mnie to za drogo...
Ale kupiłam przypinkę i... POCKY! Tak! Czekoladowe Pocky! Jak tylko mówię Pocky, sięgam po jedno... To trochę niebezpieczne, bo jeszcze dwoje ludzi nie wróciło do segmentu, a mam ich poczęstować!

S wkurza bardziej niż zwykle. A może po prostu jestem przewrażliwiona. No ale szlag jasny mnie trafia, jak robi chlew w łazience. Naleśniki na półce w toalecie, zostawione ubrania i ręcznik pod prysznicem, że nie wspomnę, że obie półeczki przy lustrach są zawalone jego rzeczami... Rozumiem... Czuć się jak u siebie, ale na Anioła, jesteśmy w akademiku! Trochę niepisanych zasad pokojowego współmieszkania z ludźmi chyba każdy zna...

Na koniec - najdroższy bukiecik konwalii, jaki widziałam:
.
.
.
12 ZŁ.

wtorek, 7 maja 2013

Kartka 6

Po raz kolejny moje pierwsze forum wręcz wzruszyło mnie do łez. Nigdy nie sądziłam, że moja pseudo-twórczość zostanie jeszcze przeczytana. Tymczasem... takie miłe zaskoczenie.
Ja zupełnie nie umiem przyjmować miłych słów. Po prostu, wydaje mi się, że moja twórczość jest ich po prostu warta, gdy wkoło jest tyle innych świetnych rzeczy do czytania.
B. kiedyś powiedział, że jestem zbyt krytyczna wobec siebie i zbyt bezkrytyczna wobec wszystkich innych. Może coś w tym jest? Zwłaszcza, że Onee-san stwierdziła, że jestem (UWAGA!) zbyt skromna.
Tylko pojawia się problem - mnie mój osąd wydaje się całkiem obiektywny.
Ja chyba po prostu nie umiem o sobie dobrze myśleć... Z drugiej strony, nie jest też tak, że na siłę robię z siebie cierpiętnicę czy coś. Ja raczej staram się pogodzić z faktami. (Zamiast coś z tym zrobić, jak B. radził.)

Kolejny kolos za mną. Wyniki? - Już dziś. Prognozy? - Raczej nie za dobre. Mam wszystko zupełnie inaczej niż inni. Aż boję się tych wyników. Pisząc - chciałam chociaż 4, teraz nie wiem, czy nawet 3 dostanę. Ale w sumie, to zawsze tak jest. Gadki w stylu - "nic nie umiem", "wszystko mam źle" - i chodzenie do "emo-kąta" jakkolwiek dziwnie to wygląda w oczach ludzi mieszkających ze mną w segmencie w akademiku, chyba na stałe wpisały się w moją panikę przed i po egzaminową, a w sumie jeszcze nigdy nie okazało się, że jest aż tak koszmarnie. No ale kiedyś musi być ten pierwszy raz.

W dodatku - nawet nie ma czym się odstresować! Nie było odcinka dramy w ten piątek T_T. Z tego wszystkiego "genialna" Unbe postanowiła wybrać się do galerii handlowej. Najpierw jak głupia godzinę do niej jechałam, a potem 3 się schodziłam. W sumie to nic nie kupiłam, nogi mnie bolą i wydałam chyba krocie w sklepie spożywczym. No ale jutro - gotowanie podejście drugie! Pierwszy raz w akademiku. Już czuję te przypalone... W sumie to nie wiem, co można w tej potrawie przypalić, ale znając mnie coś się znajdzie.

Co robią studenci po kolokwium?  Idą na grilla. A przynajmniej ja dzisiaj mam taki zamiar. Ma się zejść gro osób, a ja jestem po prostu przerażona. Przecież większości nie znam i w ogóle. Chyba nie będę wiedziała, jak się zachować itd. Znając życie zrobię z siebie po prostu idiotkę. No ale kiedyś trzeba, ten pierwszy raz się przełamać. Może nie umrę...

sobota, 4 maja 2013

Kartka 5

Czuję melancholię w tym zapisie... Eh te zmiany nastrojów.

W moim przypadku z blogiem to jest tak, że jak go potrzebuję, to nie mogę skorzystać z komputera...

Mimo wszystko, jak teraz na to patrzę, chyba nie umiem opisywać na blogu, czy nawet w pamiętniku spraw, które najbardziej mnie dotykają, gnębią i bolą.To jaki jest sens posiadania w moim przypadku pamiętnika? Raczej żaden. Zastanawiam się, czemu nie umiem się tak do końca otworzyć?
Do kartki papieru nie umiem się otworzyć, a co dopiero do ludzi? Może dlatego często jestem źle odbierana... Albo jestem dobrze odbierana, tylko po prostu aspołeczna i nie umiem gadać z ludźmi.
Czemu mnie zwykle ponosi?

Nie dane mi skończyć tego posta...

wtorek, 30 kwietnia 2013

Kartka 4

Powoli, powoli zaczyna być widać mój słomiany zapał... No po prostu tragedia... Ale nie zamierzam się tutaj do niczego przymuszać, napiszę jak będzie mi się chciało.

POCAŁOWALI SIĘ! ~ ~ *.*
Żeby nie było. Odcinek 5 widziałam już bardzo, bardzo dawno. Praktycznie jak tylko się pojawił, więc do tej pory obejrzałam go już 3 razy. Chyba naprawdę mam jakąś obsesję. Zwłaszcza, że ostatnio zamieszczono też w angielskim tłumaczeniu dwa kolejne rozdziały mangi. I... ŚLUB! *.* Długo nic, nic, a jak już się zaczęło to od razu na całego ^_^. Naprawdę uwielbiam tę historię.
Co mnie zdziwiło? Wiem, że manga jest starszej daty, no ale, że ich ślub był 21 listopada 1993 roku, to się nie spodziewałam. No błagam! To niecały miesiąc po moim urodzeniu @_@.
Wracając do dramy... Co genialny człowiek Unbe w końcu wpada, by zrobić? Wejść na tuma (tumblr - nie umiem tego wymówić, więc zostało samo tum). Wejdź na tuma - widź same kadry z pocałunkiem. I ogólnie rzecz biorąc musiałam pozarzucać mnóstwem linków Rin. Biedna, chyba tego nie wytrzymała, bo mi nie odpisuje. W każdym razie... Jak wygląda rozmowa Unbe, gdy czymś się zachwyci, tudzież wpadnie w fangirling mode?
Mniej więcej tak -

"2013-04-29 13:19:46 :: Shiro Hime
http://kamipinku.tumblr.com/post/49130347043/geniuses-also-have-weaknesses-it-cant-be

2013-04-29 13:19:49 :: Shiro Hime
*.*

2013-04-29 13:19:51 :: Shiro Hime
kyaaaaa~~

2013-04-29 13:20:10 :: Shiro Hime
http://25.media.tumblr.com/568078269f999e9e79573d70440e7430/tumblr_mlzjl9mWQY1rql42ao5_250.gif - dat face

2013-04-29 13:20:11 :: Shiro Hime
XD

2013-04-29 13:21:04 :: Shiro Hime
http://siwonderous.tumblr.com/post/49115710079 - wejdź na tuma, widź co drugi post z kadrem pocałunku

2013-04-29 13:21:04 :: Shiro Hime
XD

2013-04-29 13:21:55 :: Shiro Hime
http://meilancholia.tumblr.com/image/49093384199 - idealne!

2013-04-29 13:22:14 :: Shiro Hime
zdjęcie które zrobiła im matka na zakończenie

2013-04-29 13:22:47 :: Shiro Hime
http://25.media.tumblr.com/741ea879127e6c1aac34b7b180e779ea/tumblr_mlyywbeRfp1r3hxr8o5_400.gif -a tu gif z anime

2013-04-29 13:24:09 :: Shiro Hime
http://hiclow.tumblr.com/post/49084594221 - bwahahahaha

2013-04-29 13:24:34 :: Shiro Hime
http://u-ren.tumblr.com/post/49090639883/5-x

2013-04-29 13:25:12 :: Shiro Hime
http://jess-aiko.tumblr.com/post/49083903486/youve-got-some-bread-crumbs-on-you - jeszcze raz! uwielbiam tę scenę

2013-04-29 13:25:41 :: Shiro Hime
http://woonarrachan.tumblr.com/post/49079467710 - boże... umieram

2013-04-29 13:25:49 :: Shiro Hime
http://starspicker.tumblr.com/post/49079386751/do-you-know-the-legend-of-this-school-a-couple

2013-04-29 13:26:52 :: Shiro Hime
http://itazuranakisssss.tumblr.com/post/49075890115 - o matko

2013-04-29 13:26:54 :: Shiro Hime
no nie mogę

2013-04-29 13:26:56 :: Shiro Hime
ale jazda

2013-04-29 13:27:29 :: Shiro Hime
http://visualpolusyon.tumblr.com/post/49073725879

2013-04-29 13:31:22 :: Shiro Hime
http://jess-aiko.tumblr.com/post/49007611088/kiss-love-in-tokyo"

Tak... to monolog. Czasem, aż mi za siebie wstyd.
Tak w ogóle, to mam ochotę na re-reading Glass Mask. Nie wiem czemu...

SAN ODZYSKAŁA KOMPUTER!
Ave! Jakkolwiek jeszcze jej się wiesza, ale huk! MA KOMPUTER! Jeju... Ale się za moją kuzynką-siostrą po kociemu stęskniłam! I narobiłam jej smaka na bloga. Nie mogę się doczekać, kiedy go zobaczę! No i ten przyszły szablon! Trzymam za nią kciuki.

Schodziłam dzisiaj chyba z pół miasta i okropnie bolą mnie nogi... T_T A wszystko po pleksiglasową (pleksiGLASSową XD - specjalnie dla Ciebie :P) osłonę na balkon. Przywiozą jej części w czwartek... Aż mi niedobrze na myśl o mocowaniu. Ogólnie, to uwielbiam takie roboty, ale dzisiaj ciężko mi wykrzesać choć odrobinę entuzjazmu... Jestem za zmęczona.
I chcę obiad!

piątek, 26 kwietnia 2013

Kartka 3

Zastanawiam się czasem, co ja tak właściwie robię nie tak... Czemu cokolwiek, co zrobię jest przypalone? W ogóle czasem nawet jednocześnie przypalone i niedopieczone... Czy to w ogóle możliwe? Najwyraźniej tak, skoro jest się mną.
Nigdy nie miałam talentu do gotowania. Wolę piec. Nie mniej jednak coś z tymi umiejętnościami trzeba robić. Staram się korzystać z momentów w domu, gdy nikogo nie ma i nie mógłby mnie wyśmiać, gdyby coś mi się nie udało. Dziewczyna w moim wieku powinna umieć gotować. Ja niestety nie...
Po pierwsze - totalnie nie mam poczucia smaku. Nigdy nie wiem, czy i ile trzeba doprawić. Z reguły po prostu jem, jak wyjdzie. Niezbyt to rozsądne, ale póki coś jest zjadliwe, dla mnie ok.
Tak jak dzisiejsza carbonara. Prawie wyszła... Przez prawie mam na myśli, że wyszło coś, co w smaku choć przypomina carbonarę i dało się zjeść. Co więcej, nie tylko ja zjadłam, ale i mój brat. No to jest jakiś sukces!
Robiłam też dzisiaj muffinki z colą (nie wiem, co ja mam dzisiaj z tym gotowaniem/pieczeniem). To że trzymałam je odrobinę za długo, to mało powiedziane. Tak to jest, jak człowiek trzyma się przepisu. Zajrzałam do nich parę razy i było ok. Chwila nieuwagi... PUF! Przypaliły się...
Dzisiaj chyba nie jest mój dzień...
Czuję się taka zmęczona... zmywaniem. Naprawdę mnóstwo czasu spędziłam dzisiaj przy zlewie. Już nie mam gdzie suszyć tych wszystkich naczyń i garnków.
Tak dla odmiany, udało mi się dzisiaj skorzystać trochę ze słońca. Pierwsza godzinka opalania za mną ^_^. Jednak szczerze wątpię, by był jakiś efekt...
Jak pomyślę, że dzisiaj jeszcze raz muszę zrobić carbonarę, to aż mi niedobrze... Chyba mam dość kuchni...

czwartek, 25 kwietnia 2013

Kartka 2

“Don’t treat us like idiots just because we are stupid”
Chęć pisania trwa. Choć nieco stłumiona chęcią gry w The Sims Średniowiecze. Och... Wiem, że to praktycznie gra bez większej fabuły, oparta na powtarzalności i niewiele ma wspólnego ze zwykłymi simsami, ale jeśli siądzie do niej ktoś z tak zrytą wyobraźnią jak ja, to nawet się wciągnie. W każdym razie, choć wielkiego pola do popisu w tej części nie mam, to lubię domyślać własne historie...
Poza tym, no błagam... Kto nie ma ochoty wtrącić kogoś do padołu?!
.
.
.
Ok, to zabrzmiało dziwnie...
W każdym razie. Grając w simsy, nie tylko te, zawsze domyślam historie. Ludzie pytają mnie - czemu tak lubisz w to grać? Przecież to gierka, której nawet nie idzie przejść!  - Myślę sobie... Wszystko jest w Twojej głowie. O ile, potrafisz domyślić historię, wtedy zdecydowanie nie jest nudno. Zwłaszcza, jeśli masz InSimenator czy jakoś tak.

Czemu umieściłam cytat na początku? Mam sklerozę, więc by pamiętać, o czym miałam napisać, umieściłam cytat. Poza tym, to mój ostatni opis na gg, a sam cytat jest niezwykle interesujący. No ale co i jak, to potem.
Otóż, ave Rin-nee-chan, za to, że dzisiaj znów przyjechała! Czasem czuję się jak totalna idiotka, przez to,  że ona ciągle wydaje tyle na bilety i w ogóle... Nie mniej jednak strasznie się cieszę, że jeszcze nie ma mnie dość. Dzięki Bogu, ona jedna podziela moje zamiłowanie do dram (japoński serial). Ostatnio jestem całkowicie zaabsorbowana "Itazura na kiss ~ Love in Tokyo" (z niej właśnie jest ów cytat. Padło wiele ciekawych słów, jak np. te Philipa Chesterfielda “It is important to have the ability to distinguish between impossible and possible. If it is merely difficult, you have the ability to pass. All you need is the mental strength to follow through, and an inability to give up, and thing will work out.”., ale nie... ja musiałam na opis ustawić akurat to. I to nie jest kwestia tylko długości...) To drama, która obecnie leci, więc muszę czekać caaaaały dłuuugi tydzień, by obejrzeć kolejny odcinek. Czytałam mangę, oglądałam anime i wersję koreańską, więc doskonale znam historię i wiem, jak to wszystko się skończy, jednakże i tak nie mogę się wprost doczekać. Zwłaszcza, jeśli zamieszczane są takie trailery, o tym, co będzie:
Co mnie wkurzyło? W odcinku piątym (w ten piątek) mają się pocałować (! *.*) (mam of course na myśli Kotoko i Irie, a nie ją i Kin-chana, co wynika z trailera), a w tym trialerze ani widu, ani słychu tego...  Chcę zaufać mojej intuicji i zdjęciom na fanpage'u ^_^.
PIĄTKU... CZEMU NIE NADCHODZISZ?! T_T

Ogólnie to odkąd Rin pojechała, spotykają mnie dziś same dziwne rzeczy... Dostaję dziwne prośby i smsy. Określenie czegoś jako dziwne, w moim przypadku oznacza, że coś jest zdecydowanie nadnaturalnie wręcz dziwne. Nie mniej jednak - dam z siebie wszystko!

Po długim okresie niepisania, w końcu siostrzenica się odezwała! Udało mi się przeczytać jej opowiadanie i, jak się tego zresztą po niej spodziewałam, było wspaniałe. Zaczynam twierdzić, że albo czytam same dobre opowiadania albo dla mnie wszystko jest dobre poza moim własnym pisaniem (choć osobiście ja sama dostaję istnego fangirlingu czytając własną pseudo-powieść! To nie jest zbyt normalne, ale ja nigdy taka nie byłam. Mogłam jedynie nie zakładać bloga, by się tym z innymi nie dzielić, ale nieeee... Ja musiałam, jak zwykle, coś odwalić.)

Wczoraj udało mi się nie spalić kuchni :). Są postępy w moim gotowaniu, choć nadal bliżej mi do Kotoko i jej befsztyku, a niżeli dobrej kuchni. Master chefem nie zostanę... Jedyne, co mi w miarę wychodzi, to ciasta :). Hahaha... Ale ze mnie genialny człowiek </sarkazm>. Normalnego jedzenia za nic, a ciasto to wyjdzie -.-. Zdecydowanie powinnam się nauczyć gotować. Choć troszkę...

Mam teraz inną rzecz, nad którą muszę się skupić, więc chyba tyle na dzisiaj :)