niedziela, 26 maja 2013

Kartka 7

Klękajcie narody! Unbe zrobiła jajecznicę. O ile jajecznicą można nazwać rozmemłane i usmażone 2 jajka z bazylią. Muszę rzec, że da się zjeść. Prawdę mówiąc, to mi nawet smakuje :) Doprawiłam je sobie jeszcze trochę - po raz pierwszy sama. Wyborne ^^. W przepisie na to pomogła mi E. Wstyd się przyznać, ale nawet nie wiedziałam, jak mam się zabrać do tego T_T.
Ale wracając do jajecznicy - jak już ją zjadłam, to poczułam się jednocześnie nawet najedzona i taka... lekka. Fajne uczucie *.*
Ostatnimi czasy - czyli tak od piątku - sporo czasu spędzam w kuchni. Ostatnie dwa dni pod rząd na obiad robiłam sobie naleśniki - z dżemorem truskawkowym ^^. Co więcej - na śniadanie robiłam sama zapiekanki z bułek, a na kolacje nawet mi się chciało ugotować parówki! Jestem w szoku. A dzisiaj - jajeczko. Nie ma co! Wprawiam się :)
To oczywiście żart i sarkazm...

A wszystko zaczęło się pewnego pięknego wtorkowego dnia, gdy wybrałam się z E i N do Ikei... Właśnie tak. Chodziłyśmy sobie po sklepie i oglądałyśmy takie... showroomy, a właściwie showmieszkania. No i w jednym z nich w łazience była waga. To co? Grupowe ważenie! Wchodzę na wagę, a tam... - SZOK!
Poczułam się jak paszczur i wieloryb... Naprawdę. Dopiero kilka godzin później, w autobusie powrotnym uświadomiłam sobie, że ważyłam się z torebką, która ważyła koło 3 czy 4 kilo. <facepalm>
Nie mniej jednak - jakoś tak... to chyba zostało gdzieś w moim mózgu, bo od tamtej pory nie jem ani fastfoodów ani nie piję coli. Z jednej strony, skoro już znalazłam strój (taaaaki kawaii, śliczny krój i pasuje, ale bardzo drogi -.-), to nie chciałabym schudnąć albo coś, by nie zrobił się za duży, a z drugiej czuję, jakbym nie mogła wrócić do starej diety (i podświadomie tak robię), mimo, że raczej trzymam jednakową wagę.
Dobrze, że chociaż nadal jem trochę słodyczy :)

W ogóle nie chce mi się brać do pracy z zarządzania! Mogłabym robić wszystko (nawet zaczęłam gotować - wyczyn), tylko nie to... Znając życie, zaraz może jeszcze nawet zacznę układać w półce...
Bo ja zawsze znajdę sobie coś do roboty. Ewentualnie kusi mnie pierwsza wersja japońskiej Itazury ^^. Albo dłuższa manga, którą zaczęłam dwa dni temu (choć ta mniej, bo zajrzałam na koniec i wiem, jak się skończy <watashi wa baka desu. -.-> Ostatecznie nawet praca domowa ze statystyki wydaje się bardziej pociągająca (chociaż tej już pierwszą połowę zrobiłam)

B. od środy zaczyna sesję, a ja w ten piątek co był, zaczęłam ćwiczenia, które czysto teoretycznie mieliśmy mieć od połowy semestru... Teraz tak gonimy, że jest mnóstwo roboty, a statystyka - nawet na komputerze, nawet w Excelu - jest dość trudnawa, więc, jako, że prawdopodobnie mam zajęcia w przyszły piątek (TAK TEN PO BOŻYM CIELE) to nawet nie będę mogła pojechać do domu T_T. Dopiero w piątek, po nich...
PARANOJA JAKAŚ!!!

Wczoraj było otwarcie sklepu stacjonarnego Yatta. Oczywiście, jakże mogłoby mnie zabraknąć. Wybrałam się tam z K, jako, że pracuje niedaleko (cóż za zbieg okoliczności!). Biedna K - to różowe, kawaii wypchane alpaki, cosplayerzy i mnóstwo moe w małym pomieszczonku (za małym) to chyba nie jej klimat.
Wracając do alpak - JAKIE ONE BYŁY CUDOWNE!!! TAKIE... TAKIE... UROCZE! Z SZALICZKAMI I NAUSZNIKAMI, ALBO WIANUSZKAMI, W KAPELUSIKACH, BIAŁE, RÓŻOWE...
Tylko czemu duża kosztowała 200 zł? T_T Niestety... Dla mnie to za drogo...
Ale kupiłam przypinkę i... POCKY! Tak! Czekoladowe Pocky! Jak tylko mówię Pocky, sięgam po jedno... To trochę niebezpieczne, bo jeszcze dwoje ludzi nie wróciło do segmentu, a mam ich poczęstować!

S wkurza bardziej niż zwykle. A może po prostu jestem przewrażliwiona. No ale szlag jasny mnie trafia, jak robi chlew w łazience. Naleśniki na półce w toalecie, zostawione ubrania i ręcznik pod prysznicem, że nie wspomnę, że obie półeczki przy lustrach są zawalone jego rzeczami... Rozumiem... Czuć się jak u siebie, ale na Anioła, jesteśmy w akademiku! Trochę niepisanych zasad pokojowego współmieszkania z ludźmi chyba każdy zna...

Na koniec - najdroższy bukiecik konwalii, jaki widziałam:
.
.
.
12 ZŁ.

5 komentarzy:

  1. Pocky pocky pocky! Czemu nie można ich przesyłać przez internet :< i czemu w całym walonym Trójmieście nie ma ani jednego takiego sklepu i czemu Nee-chan jest taka najlepsza? ahhh popadam w kompleksy ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też nie wiem Imoto T_T. Ale wiedz, że naprawdę wczoraj próbowałam...
      Yyy... Nie wiem, czemu nie ma. W Warszawie są dwa teraz. Ale to chyba i tak niszowy rynek, jak sądzę :(.
      NIE JESTEM NAJLEPSZA T_T. Anata wa usotsuki desu ka... Nani?
      Nie ma z czego popadać.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dwa, a w głupim Trójmieście nic :< Jesteś najlepsza, ale masz jedną wadę, albo nawet kilka i to bardzo poważnych: nieczęsto tu piszesz i mieszkasz gdzieś na drugim końcu świata i nie mam Cie tyle ile bym chciała :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa, ale dopiero co. Jak do tej pory był jeden :)
      Nie jestem i nie kłóć się ze starszymi... Bo piszę, kiedy chcę, a nie kiedy muszę ^^, mi też jest przykro, że mieszkamy tak daleko od siebie T_T

      Usuń